Należą do bardzo częstych I równie skutecznie niszczących chłodnice. Dotyczy to w sposób szczególny korozji. Wywołana najczęściej elektrolizą, wpływem żrących substancji chemicznych, czy stosowaniem nieodpowiedniego chłodziwa, zniszczy każdą chłodnicę. Tutaj miejscowe zaleczenia ran tylko przedłuża agonię, a użytkownika auta naraża na dodatkowe koszty I niepotrzebny stres w podróży. Nieszczelność zalepiona w jednym miejscu pojawia się w kolejnym… I tak w kółko.
Warto zapamiętać – nawet czasowe stosowanie wody w układzie chłodzącym niszczy chłodnicę I cały układ. Z wody wytrąca się też kamień, który bardzo trudno usunąć z chłodnicy I z cienkich kanałów układu, np. wokół bloku silnika. Nawet gdy później, w aluminiowej chłodnicy, zastosujemy normalny płyn, rozpoczęty proces korozji nie skończy się.
Objawem postępującego procesu jest wytrącenia się tlenku aluminium w postaci widocznego, charakterystycznego nalotu zazwyczaj w kolorze płynu. Dodatkowo, na co zwracamy szczególną uwagę, proces korozji postępuje niezwykle szybko w zdemontowanych chłodnicach aluminiowych. Jak wiadomo ich widok na giełdach I szrotach to codzienność, jednak nieuczciwi sprzedawcy nie informują, lub nie wiedzą, że warte są nie więcej niż cena skupu metali kolorowych.
Do chemicznych wrogów chłodnic dołączyć trzeba też sól, jaką posypywane są drogi w zimie. Najwięcej strat w tym przypadku ponoszą chłodnice klimatyzacji wykonane z cienkiego aluminium. Sól niszczy je niezwykle szybko i nieodwracalnie. W warsztatowym powiedzeniu zamienia skraplacz w „sito”, któremu nie pomoże już żadna naprawa.